www.zrywmcpoland.pl

Grzybu

15-17.05 jest Hard Core Party 7,w osrodku Koszelanka k. Lochowa-blisko.nawet na chwile,tak skoczyc.

Kris

Na chwilę chyba można .

Gość

ja w niedziele mam komunie ale moja hardcorowa dusza podpowiada ze pewnie spakuje manatki i wyskocze ! Tylko w niedziele switem bede musial spadac i przebrac sie w gajer.... Ale co My nie damy rady?!

Gość

też mam chęć, ale ze względu na komunie pewnie będę zmuszona jedynie do bezalkoholowego przelotu w te i nazad:) o ile wogóle uda mi się wyrwać...

Javol

no to możemy w te i nazat skoczyć razem bo ja także nie zostane na dłużej jesli pojadę...ach praca

Gość

Braciszkowie!
podbijam temat
planuje wyjazd (o ile będzie pogoda) w piątek po południu - żeby trochę powariować pod sceną i na spokojnie wypić jedno piffko :)
jeśli nie będzie pogody znaczy się za zimno będzie na nocke w namiocie
na 100% jade rano w sobotę

kto by się wybierał i jak ?

Grzybu

u mnie zmiana planow,w sobote musze pracowac i od razu lece tam cbrka pokazac sie do ok.20ej godzinki i powrot-niedaleko jest.

Kris

Planowany wyjazd do Łochowa do Wściekłych Łosi około godziny 11-ej z Otwocka.

Javol

Jak Panowie było u Łosi? Bo musiałem tyrać w pracy?

Grzybu

pojechalem do pracy pod Glinianke,z mysla ze skocze tam do nich,ale padal deszcz i zrezygnowalem.wracajac do domu niezle zmoklem,i taka lipa wyszla..fajnie ze karta sie znalazla u Niedzwiedzia...fajne zdjecia wyszly.

Gość

relacje krok po kroku zdam rano zroboty, bo teraz z koma nadaje.... Bylo gites 3h snu :)

Gość

A kto się lansował po otwocku BMW (chyba) po deszczu i nie poczekał na koleżankę minutkę??:))
Obstawiałam, że to Ty Arek.

PiteRR

hy hy hy ale Cię ustrzeliła

brawa za spostrzegawczość Aga

Gość

dobra juz moge pisać relacje :)

spotkanie w piatek wieczorkiem u Grzecha: stawili się Grzes nie badź raptus, Tomi tym razem bez ssania bo na białej strzale pomykał :), Grizzly z groźnym pomrukiem i Czaszunia cichutko przemykający :)

o Piątym nie wspomnę który to prosto ze szpitalnego łoża zwlókł się aby pożegnać nas przed wyjazdem - bez łez wzruszenia się nie obyło Razz

no daleko nie było wiec po chwili byliśmy na miejscu, stracha miałem bo Tomi na białym jechał - a wiadomo co On potrafi na swoim, na szczęście trzymał adrenalinkę na wodzy i nie musieliśmy go gonić z prędkościami ponadświetlnymi ......

zlocik bardzo kameralny - w sumie większość obszytych, etykieta musi być piątki poprzybijane z wszystkimi :)

standardowo piffko i kabacha....

Jako że nie bądź raptus Grześ musiał do domku pojechać poprzytulać się do Halinki zostaliśmy we trzech, pożegnanie go oczywiście było długie :)

Mieliśmy namiot ale wrodzone lenistwo nie pozwoliło go nam rozstawić - natomiast miszcz od marketingu Tomi wychaczył nam pokoik ! :) co prawda jedynke ale jako że my chłopaczki jak szczzypiorki chudzinki to się zmieściliśmy Razz

wróciliśmy na dół, umoczyliśmy dziobka w ścierwie, popiliśmy piffkiem i poszliśmy do ogniska pogrzać stare gnaty....
no nie wiem jak to się stało że nagle się piąta rano zrobiła Razz

hehehe.....

gadki szmatki i do wyrka :)

bo rano do Pani Babci wyjazd był ---

wstyda nie było, pobawiliśmy się fajno, sytuacje konfliktowe rozwiązywaliśmy metodą dyplomacji, przymusu bezpośredniego nie używaliśmy, nie żałuję wyjazdu :)

dalej już wiecie .... trochę się tylko spóźniliśmy w sobotę pod siedzibę, ale musielilśmy jeszcze rano tylko żurek wychłeptać bo w gardziołkach jakiś "kapeć" niespodziewanie rano się pojawił ... a skąd? nie wiem :))

Javol